Skwer im. Ks. Infułata Stanisława Maca w Rzeszowie

12 listopada 2022 r. w katedrze rzeszowskiej bp Jan Wątroba odprawił Mszę św. w intencji śp. ks. infułata Stanisława Maca, budowniczego i wieloletniego proboszcza kościoła katedralnego. Po Eucharystii Biskup Rzeszowski poświęcił pamiątkową tablicę, którą umieszczono przy skwerze na zbiegu ul. Strażackiej i ul. Podmiejskiej, któremu decyzją Rady Miasta Rzeszowa, nadano imię ks. infułata Stanisława Maca.

12 listopada 2022 r. w katedrze rzeszowskiej bp Jan Wątroba odprawił Mszę św. w intencji śp. ks. infułata Stanisława Maca, budowniczego i wieloletniego proboszcza kościoła katedralnego. Eucharystię koncelebrowało 21 kapłanów.

Na początku liturgii ks. Krzysztof Gołąbek, proboszcz parafii katedralnej, powitał zebranych w świątyni i wprowadził w uroczystość.

Homilię wygłosił ks. dr Józef Bar, który w latach 1976-1980 był wikariuszem parafii katedralnej.

Kaznodzieja w rozważaniu podkreślił, że śp. ks. infułat Stanisław Mac, był człowiekiem, dla którego sensem życia i wszelkiej aktywności było budzenie, krzewienie i umacnianie wiary w Boga. „On dla tej sprawy żył, pracował, modlił się, cierpiał” – dodał ks. Bar.

Następnie przypomniał zebranym postać ks. Maca, ukazując go jako: człowieka, duszpasterza, patriotę i przyjaciela.

Człowiek

„Zanim przyjdą życiowe sukcesy, ludzkie uznanie, odznaczenia czy nagrody, na samym początku musi być człowiek. Dobrze wychowany, ukierunkowany na wartości, podejmujący trud współpracy ze swoimi zdolnościami i naturalnymi talentami. Jest wielkim, a niezasłużonym darem Bożej Opatrzności: urodzić się w szlachetnej rodzinie, znajdować w niej od dziecka miłość, troskliwość, oparcie i wzór życia w osobach najbliższych. Znałem Rodziców Ks. Infułata:  Śp. Julia i Kazimierz. Zwyczajni, niby prości ludzie, ale z właściwym sobie poczuciem godności, mieszkańcy wioski, wyróżniający się wrodzoną kulturą oraz inteligencją. Ojciec zamiłowany muzyk i gorący patriota, a przy tym urodzony społecznik. W domu rodziny Maców w Kisielowie, wisiał na pierwszym miejscu Obraz Matki Bożej, ale obok także portret Piłsudskiego…  Mama wnosiła dużo ciepła w ten dom, wrażliwa, troskliwa i głęboko wierząca kobieta. To od swoich Rodziców śp. Ks. Stanisław przejął niewątpliwe: zdolności, wrażliwość, bezinteresowność, pracowitość, wyjątkową kulturę osobistą, sposób odnoszenia się do ludzi, szacunek nawet wobec inaczej myślących.

Okres szkoły średniej w Jarosławiu pokazał, że Stanisław jest wybitnie uzdolnionym uczniem. Proponowano mu więc po maturze studia za granicą. To była wielka pokusa dla młodego człowieka. Być może byłby potem dyplomatą, albo ministrem? Ale ku zdziwieniu wielu, wybrał studia w Wyższym Seminarium Duchownym w Przemyślu. Nie interesowała go wielka kariera, wybrał służbę.

Potem w życiu dorosłym także poprzestawał na małym. Nie miał zwyczaju imponować blichtrem, znaczeniem, kontaktami. Nigdy nie miał kosztownego samochodu, zawsze taki, jaki był potrzebny do pracy, a nie na pokaz.

Dom parafialny przy Al. Sikorskiego w Rzeszowie był zawsze otwarty dla nawiedzających. Tu nigdy człowiek nie czuł się intruzem, z tego domu nigdy nie wyszedł głodny. Dbały o to kolejne pokolenia Sióstr Felicjanek, z Siostrą Asumptą, która była tu od zawsze. Ale to Gospodarz tego domu nadawał taki ton.

Z doświadczenia wiemy, że nieraz trudne relacje między ludźmi, albo narastające problemy potrafi rozbroić pogoda ducha i poczucie humoru. Zwyczajny uśmiech, sytuacyjny żart, był sposobem życia Proboszcza Katedry Rzeszowskiej, co ludzie bardzo sobie cenili. Uśmiech był oznaką ludzkiej życzliwości, która zjednywała mu sympatię, a celny żart, burzył nieraz mury nieufności” – mówił ks. Bar.

Duszpasterz

„Z okazji imienin, rocznic czy jubileuszy, nazywano często Księdza Maca budowniczym Katedry. Prawdą jest, że temu właśnie dziełu poświęcił najlepsze lata swojego życia. I to jest prawdą, że na polecenie swojego Biskupa podjął to przedsięwzięcie tworzenia parafii oraz budowy kościoła z całym  przekonaniem. Potem znosił z tego powodu szykany, pokonywał piętrzące się przeciwności, koordynował wszystkie działania, mobilizował ludzi, był wytrwały, z pogodą znosił niezliczone trudności, doprowadził wreszcie dzieło do końca. Miał potem tę niezwykłą satysfakcję, gdy na tym dziele, Jan Paweł II, dziś Święty, położył pieczęć swojego błogosławieństwa.

Wydaje mi się jednak, że budowa świątyni nie była sama w sobie celem. Zaczęło się bowiem od odprawiania Mszy św. po domach, czemu towarzyszyły prześladowania, potem były tymczasowe, prowizoryczne kaplice, wreszcie ta monumentalna świątynia  i druga świątynia. Wszystko po to, aby gromadził się Kościół Boży, który nie istnieje bez zgromadzenia, bez wspólnoty, bez Eucharystii. To dla budowania żywego Kościoła, dla krzewienia wiary, powstała dzisiejsza Katedra i świątynia pw. Matki Bożej Częstochowskiej.

Czy to w kościele, czy w kancelarii, czy podczas prywatnego spotkania, Ksiądz Infułat był wytrawnym duszpasterzem. Dbał o swoje przygotowanie intelektualne i duchowe. Bardzo serio traktował swoją modlitwę, jako nieustanną więź z Bogiem. Tej  modlitwy, w różnych jej wymiarach i na różne sposoby, uczył przez całe życie. Być może traktował to jako swoje najważniejsze zadanie duszpasterskie. Dla nas, współpracowników, był przykładem przełożonego, który pilnuje modlitwy. Nawet wtedy, gdy przedłużyła się nasza wieczorna gra w szachy…. W latach młodości kapłańskiej ukończył studia uniwersyteckie na KUL-u w zakresie teologii pastoralnej. Całe życie bardzo dużo czytał, posiadał nieprzeciętną wiedzę historyczną, społeczną i teologiczną. Znał na bieżąco wszystkie najważniejsze dokumenty papieskie, interesował się bieżącymi wydarzeniami. To dlatego jego wystąpienia  nie były nigdy banalne, ale dotykały zawsze spraw ważnych dla słuchacza, dla Kościoła, dla Ojczyzny.

Kaznodziejstwo Ks. Stanisława Maca, to jakby oddzielny rozdział Jego posługi duszpasterskiej. Miał łatwość słowa, ale mimo to, do wystąpień był zawsze starannie przygotowany. Wyrażał w ten sposób szacunek dla słuchaczy. Był chętnie słuchany, chociaż nie stronił od tematów trudnych i jednoznacznych wymagań Bożego Słowa, które bywa czasem  ak ostry miecz. To z tego powodu był często zapraszany z tą posługą z okazji uroczystości kościelnych czy patriotycznych, a także jako głosiciel rekolekcji czy misji parafialnych.

Ucząc modlitwy i budząc wiarę, organizował Ks. Infułat w parafii wiele wydarzeń o charakterze religijnym, z uwzględnieniem tematów szczególnie Mu bliskich, jak kult Najświętszego Serca Pana Jezusa, Matki Boże Fatimskiej czy św. Józefa. Nie będzie przesadą twierdzenie, że Parafia Katedralna w Rzeszowie jest dziś wspólnotą wyjątkowo żywą i rozmodloną.

Jako proboszcz, Ks. Stanisław Mac, nigdy nie unikał kontaktu z ludźmi. Miejscem budowania tych relacji była, między innymi, kancelaria. Nie był tu drobiazgowy, ani przesadnie rygorystyczny. Wymogi formalne egzekwował wielkodusznie i ze zrozumieniem. Wnikał w troski interesanta, który przychodził niekiedy z problemami. Stawał wtedy zawsze po jego stronie, poszukując wspólnie najlepszych rozwiązań. Wspominał, jak po latach, pewien lekarz przypomniał Mu pobyt w kancelarii z wdzięcznością, bo nie przyjął wówczas od niego składanej ofiary, widząc przed sobą biednego studenta. Tak było z pewnością nie jeden raz, bo jak Go znałem, taki był Jego styl” – powiedział kaznodzieja.

Patriota

„Żywe i stałe zatroskanie o kraj ojczysty było po części przez Ks. Infułata wyniesione z domu rodzinnego, a po części można tłumaczyć znajomością ojczystych dziejów. Dla tych dziejów, a zwłaszcza dla sławnych postaci z historii czy z literatury, żywił głęboką cześć, odwołując się do nich w przepowiadaniu, czy nawet w rozmowach towarzyskich.

Bardzo żywo uczestniczył w przemianach społecznych lat osiemdziesiątych. Ludzie patriotycznego oporu mieli wtedy w nim powiernika, doradcę i przyjaciela. Przygarniał ich, ochraniał, umacniał w prawych przekonaniach, a nieraz wspierał także finansowo.  Ale kto dziś o tym pamięta?

Uroczystości patriotyczne, rocznice znaczących do Polski wydarzeń, odbywały się przez lata albo w Katedrze, albo Ks. Mac brał w nich udział, często jako zapraszany kaznodzieja. W przepowiadaniu bywał zawsze serdeczny, życzliwy, choć także wyrazisty, a niekiedy także krytyczny. Był słusznie odbierany jak lokalny Skarga naszego czasu.

Jego patriotyzm najpełniej wyrażał się w nieustannej modlitwie za Ojczyznę i takim formowaniu postaw rodaków, byśmy jako Naród uniknęli błędów przeszłości.

Jako ksiądz o jednoznacznych patriotycznych przekonaniach, a przy tym  organizator nowej parafii na Osiedlu Nowe Miasto w Rzeszowie, Ks. Stanisław Mac, przez kilkanaście lat, pozostawał pod nieustanną i dokuczliwą inwigilacją. Żalił się nie jeden raz do nas, swoich współpracowników, na wizyty nieproszonych i niechcianych „gości”. Po latach, ludzie, którym zabrakło wyobraźni i wiedzy o tamtych czasach, wizyty te tłumaczyli opatrznie, czyli mylnie i bardzo krzywdząco.

Jest jeszcze coś w życiu Ks. Stanisława Maca, co można by nazwać patriotyzmem lokalnym. Do Miasta Rzeszowa wniósł bardzo wiele i był gotów na rzecz tej społeczności pracować, niezależnie od zmieniających się  władz” – powiedział ks. Bar.

Przyjaciel

„Można by powiedzieć, że wspominany dziś Ks. Infułat Stanisław Mac miał swoich przyjaciół w niebie i na ziemi. Był w bliskiej, osobistej, modlitewnej relacji z wieloma świętymi. Nawiedzał często i chętnie sanktuaria poświęcone nie tylko Królowej Wszystkich Świętych. Pielęgnował żywą pamięć o zmarłych, biorąc, w miarę możliwości, udział w ich pogrzebach,  a potem zachowując ich w żywej pamięci. Był łącznikiem pokoleń kapłańskich, tych którzy odeszli, oraz tych którzy podjęli ich spuściznę. W towarzystwie wspominał często wybitne postacie z życia lokalnego Kościoła, z którymi się zetknął, przywołując niekiedy zabawne, ale zawsze pouczające epizody z ich życia.

Mogę zaświadczyć, że Ks. Infułat miał liczne i szerokie grono przyjaciół. Utrzymywał kontakt z kolegami i koleżankami z lat szkolnych. Niektórych z nich spotykał zresztą w Rzeszowie. Praca w kolejnych parafiach w charakterze wikariusza oraz katechety dzieci i młodzieży sprawiała, że jego znajomi, zwłaszcza katechizowani wychowankowie, powiększali grono wiernych przyjaciół, którzy pamiętali o nim, odwiedzali go, a jestem pewien, że modlili się też za niego.

Nie będzie to w  żaden sposób odkrywcze gdy powiem, że Ks.  Mac miał bardzo wielu przyjaciół wśród księży, zarówno tych starszych, jak i młodszych. Przez wiele lat sprawując zaszczytny urząd dziekana sprawiał, że ta cząstka Kościoła była braterską wspólnotą, która nie stroniła od siebie w chwilach radosnych i w czas smutku.

Myślę jednak, że najwięcej przyjaciół miał Ks. Infułat wśród miejscowych parafian. Włożył wiele systematycznego wysiłku i pomysłowości, by z parafii uczynić żywą wspólnotę. Wiele lat pracy, liczne kontakty duszpasterskie i przygodne, a przy tym fenomenalna pamięć, to wszystko  sprawiało, że bardzo dobrze znał swoich parafian. Nikt spośród nich nie był mu obcy, a tym bardziej wrogi. Swoich parafian traktował bowiem jak swoich najbliższych przyjaciół, o których, to mogę dziś zaświadczyć, nigdy źle nie mówił” – wyjaśniał kaznodzieja.

Na zakończenie liturgii ks. Tadeusz Pindara, proboszcz parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej, podziękował obecnym za udział w pierwszej części uroczystości i zaprosił do wzięcia udziału w drugiej części na osiedlu Drabinianka.

Skwer im. ks. infułata Stanisława Maca na Drabiniance

Po zakończeniu Eucharystii, uczestnicy uroczystości udali się na skwer przy zbiegu ul. Strażackiej i ul. Podmiejskiej, który decyzją Rady Miasta Rzeszowa nosi imię ks. infułata Stanisława Maca.

W obecności władz wojewódzkich, samorządowych, władz Rzeszowa, a także kapłanów, sióstr zakonnych, wiernych parafii katedralnej pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa i parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej, a także członków rodziny ks. Maca, bp Jan Wątroba poświęcił pamiątkową tablicę dedykowaną ks. Infułatowi. (jn)

Z wnioskiem w sprawie nadania nazwy „Skweru im. ks. infułata Stanisława Maca”, u zbiegu ulic Strażackiej i Podmiejskiej zwróciła się Rada Osiedla Drabinianka wraz z mieszkańcami. Rada Miasta Rzeszowa, poprzez głosowanie, 29 marca 2022 r. pozytywnie przychyliła się do niniejszego wniosku.

Fot. Joanna Prasoł, ks. Jakub Nagi

Udostępnij